Czy zetknęliście się Państwo z powiedzeniem, że „książki są
pokarmem duszy”? Zapewne tak, zwłaszcza, że odwiedzacie Państwo stronę książkom
poświęconą.
W skryptorium dzisiaj ciekawostka, która pokazuje, że głód książki
może być iście niedźwiedzi.
Był wiek XII. Piotr Czcigodny, opat klasztoru benedyktynów w
Cluny, a dzisiaj święty Kościoła Katolickiego (w Cluny „nie było ani jednego
opata, który nie był święty” pisał Grzegorz VII) przesłał list do przeora
Wielkiej Kartuzji. Treść listu stanowiła prośba, typowa jak na owe czasy,
wypożyczenia księgi. W średniowieczu Książki wędrowały z klasztoru do klasztoru
kopiowane tam i oddawane z powrotem. Natomiast nietypowe było umotywowanie
przez Piotra Czcigodnego prośby skierowanej do kartuzów:
„…prześlij nam, jeśliś łaskaw, wolumen z listami św. Augustyna,
zawierający listy do św. Hieronima i Hieronima do Augustyna. Wygląda bowiem na
to, że większa część naszego wolumenu została zjedzona przez niedźwiedzia.”
Tło całej historii niestety jest nam nie znane. A szkoda, bo
zapewne musiała być ona nie lada ciekawa. Ten list tak spodobał się
nauczycielce historii ze Stanów Zjednoczonych Katy Beebe, że wypełniając luki w historii przy użyciu bogatej wyobraźni napisała książkę dla dzieci: „Brat Hugo i Niedźwiedź”.
Niestety książka dostępna jest jedynie w języku angielskim, ale
może ktoś kiedyś pokusi się o wydanie jej po polsku?
Poniżej filmik prezentujący ilustracje S.D. Schindler’a do książki Pani Beebe.
Dziękuję. I za wejrzenie w mało znaną, ale jakże fascynującą stronę zakonnego życia (;)) - zdaje się, że dawniej nie tylko ludzie doceniali prawdziwą wartość książek - i za zwrócenie uwagi na książęczkę. Pięknie wydana. Jak widać św. Franciszek z Asyżu i św. Hugo z Lincolnu nie byli jedynymi XII-wiecznymi świętymi, w których żywotach zwierzęta odegrały mniejszą lub większą rolę. Pozdrawiam i z niecierplwością oczekuję kolejnych postów.
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że post się spodobał, Pani Katarzyno! Postaramy się, aby kolejny był równie interesujący :)
Usuń