środa, 17 lutego 2016

Pulpit

Pisząc o średniowiecznych manuskryptach wiele miejsca poświęca się na opis gęsich piór, atramentu, pergaminu, czy pracy skryby oraz powstawania samych kodeksów. Warto jednak poświęcić chociażby krótką wzmiankę o pomijanym zwykle, a jednak  istotnym meblu bez którego trudno byłoby obejść się kopiście podczas pracy – pulpicie.
Liczne zachowane figurki skrybów egipskich pokazują nam pisarzy siedzących bezpośrednio na ziemi i trzymających zwój papirusu rozwinięty na skrzyżowanych nogach.
Egipski skryba.
 Tak pisano w kraju faraonów, w przypadku średniowiecznych skrybów było jednak inaczej. Potrzebowali oni zorganizowanej przestrzeni do przepisywania ksiąg. Pulpit stanowił więc podstawowe wyposażenie każdego średniowiecznego skryptorium.

Od XV wieku zaczęło upowszechniać się pisanie na płaskim blacie stołu. Wcześniej używano powierzchni ułożonych pod kątem mniej więcej 45 stopni.

Często blat pulpitu nakrywano suknem, aby nie poniszczyć kart pergaminu (pamiętajmy, że skryba nie dostawał pustej księgi do której przenosił treść z książki kopiowanej ale osobne arkusze). Poza bezpośrednim miejscem pracy kopista potrzebował miejsca gdzie mógłby umieścić oryginalny tekst, najlepiej w bezpośrednim sąsiedztwie.

Na dwóch poniższych ilustracjach widzimy postać Jean’a Miélot’a, XV-wiecznego już autora, kopisty i iluminatora zarazem. Siedzi przy dużym pulpicie, nad którym znajduje się mniejszy, z leżącym na nim otwartym tekstem. Jeden ruch głową wystarczył mu, aby zerknąć na kolejna linijkę tekstu, którą mógł przepisać.

Istniały również pulpity przenośne, które  służyły do pisania oraz jako poręczne skrzyneczki do przechowywania narzędzi pisarskich. Były one zwykle niewielkie i pochyłe nieznacznie w porównaniu z pulpitami stojącymi w skryptoriach.

Skryba z przenośnym pulpitem. Detal architektoniczny z katedry Chartres, Francja.
Jak widać na załączonej poniżej ilustracji na swój sposób przenośne pulpity funkcjonują dzisiaj i chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć dlaczego słysząc słowo pulpit myślimy raczej o komputerach, a nie o średniowiecznych klasztorach.








środa, 3 lutego 2016

Biblioteka: "jak twierdza bez zbrojowni".


Rozpoczynamy nowy cykl, który dotyczyć będzie bibliotek. Nie tylko średniowiecznych!

Biblioteka opactwa benedyktynów w Melku, Austria
Księgi początkowo gromadzone były jedynie w miejscach takich jak klasztory. 

W wieku XII mawiano: 

"Klasztor bez ksiąg jest jak twierdza bez zbrojowni. Biblioteka jest prawdziwym skarbem klasztoru. Bez niej jest on jak kuchnia bez kotła, stół bez potraw, rzeka bez ryb, ogród bez kwiatów, sakiewka bez pieniędzy, winnica bez winogron, wieża bez strażnika, dom bez sprzętów".

Biblioteki mogły być małe i znajdowały się w pomieszczeniach zwanych  armarium. Nazwa ta pochodzi od łacińskiego słowa arma oznaczającego broń. Traktowano więc książki jako broń duchową, a klasztor bez biblioteki, jak czytaliśmy wcześniej, jako: „ twierdzę bez zbrojowni”.

Pierwszą klasztorną biblioteką o jakiej wiemy była ta założona przez Kasjodora w zbudowanym przez niego w roku 540 klasztorze w Vivarium.


Potem powstawały kolejne w innych częściach świata średniowiecznego: we Włoszech (Bobbio, Pomposie), Francji (Luxeuil, Tours), Hiszpanii (Kordoba, Ripoli), Niemczech (Ratyzbona, Lorsch, Fulda), czy w Szwajcarii, w opactwie Sankt Gallen.