wtorek, 19 kwietnia 2016

O pewnej grzesznej Gudzie oraz innych żeńskich skrybach.

W jednym z niemieckich manuskryptów z końca XII wieku umieszczony jest inicjał „O”, w którym znajduje się portret kobiety i napis: „Grzeszna kobieta Guda napisała i ozdobiła tę książkę”.

Myśląc o skrybie wyobrażamy sobie raczej mężczyznę, przeważnie mnicha, pochylającego swą tonsurę nad pergaminem. Wiele  osób może być więc zaskoczona faktem, że już od wczesnego średniowiecza również w klasztorach żeńskich znajdowały się zakonnice spełniające funkcje skrybów, iluminatorów lub najczęściej posiadające w ręku fach jeden jak i drugi.

Christine de Pisan, autorka, pierwsza w Europie zawodowa literatka, żyjąca na przełomie XIV i XV wieku.

Już pod koniec III wieku teolog i historyk chrześcijański Euzebiusz z Cezarei pisał o potrzebie zatrudniania kobiet jako kopistów, a w  V wieku wymagano od zakonnic umiejętności pisania i czytania, tak aby mogły poświęcić przynajmniej dwie godziny dziennie na studiowanie.

Klasztor chociaż kojarzony z miejscem zamkniętym, odseparowanym od rzeczywistości, dla kobiet niejednokrotnie mógł być miejscem, w którym mogły one dać upust zdolnościom twórczym. Coś czego nie mogły robić prowadząc życie rodzinne, czyli pisanie lub przepisywanie ksiąg mogły wykonywać za klauzurą.

Najwięcej informacji o skrybach i iluminatorach w żeńskich klasztorach pochodzi z XII wieku. Wiemy o istnieniu zakonnic kopistów z tego okresu w Niemczech, Francji, Szwajcarii, jak i na terenie Alzacji, Bawarii, Monachium oraz Austrii.

Niektóre z zakonnic były naprawdę wykształcone, jak chociażby siostra Leukardia z Mallersdorf, która oprócz języka niemieckiego znała grekę i dzięki czemu wzbogacała bibliotekę klasztoru pracowicie kopiując dzieła w tych językach.

 Przede wszystkim jednak trzeba napisać o  Herradzie z Landsbergu. W roku 1185 jako mniszka klasztoru Hohenburg w Alzacji ukończyła pisać oraz iluminować  Hortus deliciarum, czyli „Ogród przysmaków” . Bynajmniej nie była to książka kucharska. Chodziło o przysmaki czysto intelektualne. Jej dzieło bowiem było rodzajem encyklopedii, zawierające oprócz wyciągów z dzieł Ojców Kościoła i Pisma Świętego rozprawy filozoficzne, astronomiczne,  geograficzne, a także fragmenty mitologii antycznej, czy historii powszechnej, a nawet pieśni wraz z zapisami nutowymi. Jednym słowem było to kompendium wiedzy człowieka XII-sto wiecznego. Niestety  znamy je jedynie fragmentarycznie z XIX-sto wiecznych odpisów i kopii miniatur. Wykonano je na kilkadziesiąt lat przed tym jak księga została zniszczona w czasie bombardowania Sztrasburga w roku 1870, gdzie kodeks się wówczas znajdował.

Siedem sztuk wyzwolonych z Hortus deliciarum. 
 
Piekło z Hortus deliciarum




Imion sióstr, które parały się kopiowaniem i ozdabianiem ksiąg można byłoby wymienić więcej, jak chociażby siostra Gertruda z klasztoru w Schwartzenthau, czy Dimuda z klasztoru Wessobrun. Poza nimi  zapewne istniała cała rzesza zakonnic-skrybów anonimowych. Wiele znanych nam kodeksów mogło zostać spisanych ręką kobiecą, problem w tym, że do XII wieku nie wielu skrybów umieszczało swoje kolofony,  takie jak ten siostry Gudy zacytowany z początku postu.


Od XIII wieku, kiedy fach kopisty powoli zaczyna przechodzić w ręce świeckich wśród nich pojawiają się także kobiety.  We Włoszech, na przykład, w  dokumentach z tego wieku można znaleźć informacje o aż 139 kobietach-kopistach. 

4 komentarze:

  1. Może jakaś wystawa w Tyńcu o Siostrach-Skrybach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem dobry pomysł, kto wie może w przyszłości.

      Usuń
  2. A czy mamy jakąś wiedzę o kopistkach i skryptoriach w polskich klasztorach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest artykuł „zakonnice - ciche pokorne i głupie, czy elita intelektualna średniowiecznej Europy” jest tam też coś o polskich skryptorkach

    OdpowiedzUsuń